Los Angeles

Yay, gorąca czekolada leczy wszystko.
Nie wiedziała za bardzo co ze sobą zrobić. Próbowała być uprzejma, czarująca i urocza jak zawsze, ale przede wszystkim była cholernie zmęczona i niezbyt jej to wychodziło.
Stlumila ziewniecie, bo przecież nie chciała do tego być niegrzeczna.

Gilbert zamienił parę słów szeptem ze swoim drugim ojcem (hahahahah, no nie mogę z jego zażenowania, on w ogóle nie jest tolerancyjny) i zaprowadził Lenę na górę. Jego pokój do złudzenia przypominał ten w Aussie, ale miał ciut szersze łóżko, na którym bzykali się z Cas i ściany w innym kolorze. Dopiero teraz pomyślał, że w zasadzie szersze łóżko jest wciąż wąskie, ale nic, poradzą sobie jakoś. Nie uśmiechało mu się korzystanie z gościnnej sypialni, wszak nie był tu gościem. Nikim nie był, po prawdzie. W ogóle miało go tu więcej nie być. Wziął do ręki parę rzeczy z biurka i odstawił równo, uspokajał się w ten sposób.
– Jak chcesz się umyć, to łazienka jest naprzeciwko. Położyłem czysty ręcznik na pralce. Uważaj z magią, bo żadne urządzenie tutaj nie jest dostrojone i możesz spowodować zwarcie.
Walizka akurat przylewitowała, cichutko pukając do drzwi, więc jej otworzył.

No tam się zmieścili, a tu się nie zmieszczą? Nie doceniasz ich.
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i udała się do łazienki, bo marzyła o prysznicu. Wróciła do pokoju po dwudziestu minutach zawinieta w ręcznik i z mokrymi włosami. Pochyliła się nad walizka, w końcu nie bedzie tu spala nago, wygrzebala koronkowa nocna koszulkę i wciągnęła ja szybko na siebie.

Siedzial przy biurku i palil, przepraszam. Obrywa za to od pieciu lat, maly buntownik. Wczesniej byl na dole, ale wrocil, kiedy uslyszal, ze wyszla z lazienki.
- W porzadku?
To raczej oczywiste, ze nie zmruzy oka.

Usiadła na łóżku i zaczęła leniwie szczotkowac mokre włosy.
- Tak, czuje się już o wiele lepiej, a ty?
I nadal martwiła się o niego. Co w sumie wcale nie jest takie dziwne, w końcu interesowało ja to, jak on się z tym wszystkim czuje.

Kijowo, nie widac? 
- Nic mi nie jest.
Zostawil wiekszosc czekolady, ktora zdazyla wystygnac i pokryc sie kozuszkiem. 
- Ide sie myc, potrzebujesz czegos jeszcze?

Rzuciła szczotke na łóżko i w kilku krokach była już przy nim.
- Ciebie potrzebuje, żebyś był przy mnie - powiedziała cicho.
Przylgnęła do niego.
- Nie mów, ze nic ci nie jest, nie oszukuj mnie, przecież widzę. P ł a k a ł e ś.
Teraz znów mówiła w jego pierś.

Omggg.
– Daj spokój.
No weź, z czymś tak żenującym wyskakiwać! Przewrócił oczami.
– Możesz iść ze mną.
I siedzieć i patrzeć, jak się myję. Serio to właśnie miał na myśli.

To ona, zglaszajcie pretensje do niej.
Przecież dopiero co wzięła prysznic, nie bedzie się z nim tam ładowac, mogl iśc z nią.
Wróciła się po szczotke, przynajmniej bedzie miała co robić.
- Pójdę więc.
I poszli?

Na pewno miała na co patrzeć. Rozbierał się powoli, nie patrząc na nią. Mył się jeszcze wolniej, długo stojąc pod strumieniem ciepłej wody.
– No i jak ci się podoba?
Tak, to ten moment, w którym możesz się wyżyć.

Dziękuje!
Co tam szczotkowanie włosow. Co tam prawie skuteczne otrucie. Nieważne, bo MOKRY GILBERT.
Szybko wysunęła się z tej ślicznej koronki i ani się obejrzał, a już stała pod strumieniem wody obok niego. Namydlila dłonie, przesunęła nimi po jego ramionach i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo się podoba - powiedziała szeptem. - A tobie się podoba?
Och, co za głupie pytanie.
Pocalowala go.

Zareagowałabym tak samo, bez kitu, a nawet Gilberta nie lubię.
Trochę żałuję, że nie przyszła w koszulce.
Przyciągnął ją w talii i z wrażenia przejechał dłonią po płytkach.

Nie mogła przyjśc w koszulce, bo nie miałaby potem w czym spa... Aha. Ok. Już łapie.
Znowu dialog umiera? Ja tak lubię, kiedy oni gadają w trakcie.
Właśnie jej przyszło do głowy, ze przecież miała mu dawkować przyjemność, skoro mu się wydaje, ze się od tego uzależnił. Zachichotala.
- Zdaje się, ze wstrzemięźliwość nie jest nasza mocna strona.
Co racja, to racja.
Przeniosła dłonie na jego plecy, za to jej piersi ciasno do niego przylegały.

– Nie, nie jest – wysapał i obłapiał jej udo, żeby zaraz ją podnieść.

Oplotła jego biodra nogami i wsunela palce w jego mokre (!) włosy.
- Niespecjalnie mi to przeszkadza - wymruczala mu do ucha.
Och, tak bardzo chciała teraz być blisko niego, najbliżej jak tylko się da. To znaczy zawsze chce, ale teraz jeszcze bardziej.

Oparł ją plecami o ścianę i całował, sapiąc niecierpliwie.

Tym razem nie bedzie wołania o brutalność, tym razem wolała, żeby zrobili to powoli.
Westchnela cicho i zadrżała - ściana była chłodna, a on tak bosko ja całował. Gladzila go delikatnie - najpierw po włosach, potem karku, ramionach i plecach.
Wreszcie odsunęła się na chwile od niego, patrzyła na niego, wreszcie delikatnie się uśmiechnęła.

Zobacz, co serial o zombie ze mna robi: przestal ja calowac i sie rozplakal.

Jezu, tylko nie serial o zombie. To jest coś, czego nigdy nie zrobię.
Zrobiła zmartwiona minę, ujęła jego twarz w dłonie, żeby na nią spojrzał.
- Nie, nie rób tego, dlaczego placzesz? - wyszeptała przejęta.

Nieprawda. Ten jest super, a ja o zombie widziałam j e d e n film. Nie lubię.
– To tylko napięcie ze mnie schodzi, nie przejmuj się.
Potwierdzam. Całował ją dwa razy intensywniej i napierał na nią biodrami.

Ja uciekam z krzykiem jak tylko widzę na Foxie reklame The Walking Dead.
Poglaskala go jeszcze uspokajająco po policzku.
- Już dobrze... Już wszystko... jest... w porządku... - szeptala między pocalunkami.
Jednak na smutno?

Nie wiem, operuj klimatem, moze wyciagniesz cos pozytywnego. Wszedl w nia i przylozyl czolo do jej czola, wzdychajac z ulga.

Ciężko mi, bo ciągle jestem wściekła.
Lena przymknela oczy i jęknęła przeciągle, ale niezbyt głośno, wydawało jej się, ze lepiej bedzie, jeśli nie narobia niepotrzebnego hałasu. Zresztą chyba by się spaliła ze wstydu.
- Mmm... Taak, Gilbercie... - szeptala.

Zlapal ja za szyje i przyszpilil do sciany.
- Nie krepuj sie. Slyszalem gorsze rzeczy z ich sypialni.
To moze na wscieklo?

Z jej gardła wyrwał się jeden głośny krzyk. Zaraz jednak się opanowała.
- To nie znaczy, ze muszę od razu... Oooooch... Krzyczeć jak opętana, mmm...
Ta, jakby nie wiedziała, ze on lubi, kiedy ona krzyczy.