Las Vegas

Przepraszam, ale nie patrzyl jej w oczy. Najpierw przesunal material i starajac sie panowac nad oddechem, ogladal jej piersi, trzymane wysoko przez szwy sukienki. Gladzil delikatnie jej skore.
Mam dla Ciebie gratis z filmu:
"- Dlaczego ja zostawiles?
- Bo przychodzi taki czas w zyciu mezczyzny, kiedy orientuje sie, ze mial jedna kobiete za duzo."
Szkoda, ze Marilyn Monroe chciala zabic w nim dzieciaka.

Wiedziałam, ze nie patrzył jej w oczy. Musiałby mieć jakaś super samokontrole.
Lena westchnela i znów zadrżała pod jego dotykiem. Ach, taki elektryzujacy... Napięcie rosło, prawda? Jego koszula już leżała na podłodze, a ona delikatnie drapala go po ramionach.
Mimowolnie zagryzla warge, bo bardzo chciała go pocałować, ale jeszcze nie teraz.

Och, mial. Po prostu teraz na nia spojrzal.

Jęknęła. Jej oczy płonęły z ekscytacji.
Jej ręce zaczęły wędrować w dol prosto do jego spodni.

Ujal ja za nadgarstki i odwrocil tylem do siebie. Jedna reka przytrzymywal jej wlosy w gorze, masujac skore glowy i chciwie wczepiajac palce w te obledne loki, druga rozpial zamek sukienki. Teraz beda musieli scisle wspolpracowac, inaczej nie wyciagna jej z tego cholerstwa. Przeszedl dookola i stanal przodem do niej, z jedna reka wciaz w jej wlosach, druga ujal ja za podbrodek i wreszcie pocalowal.
Jesli nie zwali sie na ziemie, bede krzyczec z radosci.

Spokojnie, Lena pokrecila trochę biodrami i sukienka sama opadła na podłogę odsłaniając wszystko, co było pod nią. A jak już mówiłam - nie było pod nią nic, tylko jej nagie ciało.
Wpila się zachłannie w jego usta.

Och, zostala w samych szpilkach, jak cudownie!
- Zdejmij buty.
Jaki wladczy!

Co on ma z tymi butami?
Pokrecila głowa.
- Nie. Chce, żeby zostały.
HA HA HA.

Jak to co? Podnieca go jak szlag ta roznica wzrostu.
Objal jej szyje palcami i przesunal dlon wysoko, az stykala sie z jej zuchwa.
- Zdejmuj je.

Przelknela ślinę, ale patrzyła na niego wojowniczo.
- Dlaczego?
Och, niech jej powieeeeeee.

- Lubie twoj naturalny wzrost. Dlaczego upierasz sie, zeby zostaly?
Rozpial pasek.

Powoli zsunęła szpilki ze stop.
- Bo mi na to nigdy nie pozwalasz.

- Och, mozesz je zakladac w lozku. Cholera... - Zdjal spodnie. - Sam ci je zaloze.
Zlapal jej twarz miedzy dlonie i lekko sie nachyliwszy, calowal wyjatkowo powoli jak na niego.

Przylgnęła do niego na całej długości ciała. To, ze robił to tak powoli jeszcze bardziej ja podniecalo. Znów była cała rozgrzana, nie parzyla go? Objęła go mocno i wspiela się na palce, bo teraz już musiała, bez butów ciężko jej było dosięgnąć, och, znam ten ból.
Niecierpliwila się. Całowała go coraz bardziej natarczywie.

Gdzie jej sie tak spieszy, dziewicy! Podniosl ja w talii i za udo tuz pod posladkiem, i po chwili juz lezala na lozku, zalatwione. Wciaz ja calowal, tym razem duzo glebiej.

Ach ach ach!
Zwolniła trochę tempo, dziękujemy za załatwienie wygodniejszej pozycji. Maksymalnie się teraz skupiała na tych oblednych pocalunkach, jej palce teraz badały jego plecy.
Faktycznie jakby się rozdziewiczali.

Zrobia to pierwszy raz, ktory nie bedzie niczyim pierwszym razem, ani nawet i c h pierwszym razem, a potem wezma slub. Tylko oni to potrafia.
Daj mu jeszcze chwile. Wciaz ja calowal, ale dolaczyl do tego ruch dloni, ktora sciskal teraz jej piers.

Kolejne westchnienie wyrwało jej się gdzieś pomiędzy pocalunkami. Po raz nie wiem już który wplotla mu palce we włosy, ona to uwielbia, naprawdę.
Pewnie, ze tylko oni! To tak bardzo w ich stylu. Przecież nie robią nic tak jak trzeba.

Jak klasycznie!
- Chcesz mnie teraz?
Tak bez szpilek? Ale cholera, kto by nie chcial. Zwlaszcza po czekaniu caaaaly dzien.

Jęknęła przeciągle.
- Och, przecież wiesz, ze tak - wymruczala i oplotła noga jego biodro. - A ty mnie chcesz?
Się głupio pyta.

- Ha-aah...
Nie pytajcie.
Wsunal sie w nia powoli i zastygl na chwile, nim zaczal przelatywac ja wspaniale dlugimi suwami. Opieral sie na rekach wzdluz jej bokow, stwarzajac sobie doskonala perspektywe - obejmowal wzrokiem wszystko od okalajacych jej twarz wlosow po czubki jej jedrnych piersi - i nigdy jeszcze nie byl tak blisko, bedac jednoczesnie tak daleko. Ploooon, kobieeeeto.

O raaaaaaaaaaaaaany!
Lena czuła się jak w niebie. Bardzo się starała trzymać z nim kontakt wzrokowy, bo to jeszcze dodatkowo ja rozbudzalo, jakby już nie dośc była podniecona. Przy każdym pchnieciu wydawała z siebie długi jęk, co jakiś czas powtarzając jego imię i szepczac jak bardzo go kocha. Zaciskała kurczowo palce na pościeli, ale co to dało, n i c się nie mogło równać z czuciem go w sobie.
Gorąco, gorąco, na czole zaczął jej się skraplac pot. Rany, co on z nią robi, rozpala ja samym spojrzeniem.

Och, utrzymywal z nia kontakt wzrokowy, bardzo gorliwie utrzymywal. Z kazdym ruchem mimowolnie sie pochylal, az wreszcie znalazl sie w zasiegu jej ramion. Oddychal baaardzo gleboko i szybciej niz normalnie, ale wciaz przez nos.

To mu gratuluje samokontroli, Lena nie była w tym taka dobra, zresztą czemu miałaby się powstrzymywać? Było jej tak cudownie, ze chciała to wykrzyczeć na cale gardło. Ujęła jego twarz w dłonie i tak jeczala patrząc na niego. Ach, jak słodko.

Brawo, teraz on tez sie rozjeczal, ale nie popadal w przesade. Byly to raczej niskie, zadowolone westchnienia niz wysokie, bezradne jeki. 
- Leno Mallory, jestem w tobie tak zakochany, ze obiecam ci dzis wszystko.
To pozniejsze dzis. Takie przedoltarzowe dzis.
Utrzymywal wciaz to samo tempo ogromnym nakladem energii.