Las Vegas

- Ja nie zamierzam narzucać ci ograniczeń - wymruczala. - I nie, nie miałam okazji fantazjować, ale chętnie spełnie twoje fantazje...
Mówiła bardzo cicho, tak, żeby taksówkarz nie słyszał.

Zacisnął palce na jej udzie i wepchnął język jeszcze głębiej do ucha.
– Ohoho, nie tak szybko. Jedna moja i jedna twoja.
Ujął ją za rękę.
– Umowa stoi?

- Jasne - wydyszala słabo.
Ciekawa jestem, o czym tez ona moze fantazjować. Ja np. zawsze chciałam to zrobić w łazience na moim wydziale...

– Więc?
S z y b k o. Łazienki już dawno mamy za sobą.

N o w i e m.
Och, ależ to na mnie spłynęło!
Nachylila się w jego stronę i wyszeptała mu do ucha coś na temat 69.

Definitywnie będziemy musiały ich zostawić samych.
Cofnął język, złapał ją za szyję i popatrzył krytycznie.
– Naprawdę?
Nie mógł uwierzyć i ja też nie mogę. Niech powtórzy, jeśli to naprawdę jej pomysł.

Zaczerwienila się mocno.
- Chciałabym, żebyśmy jednocześnie się zaspokoili, to takie dziwne? - wymamrotala.
Jezu, jaka była purpurowa na twarzy.
- Nie chcesz?

Rzucił się ją całować, żeby choć trochę rozładować napięcie.
– Nnie... To wcale... Zupełnie normalne... Nie spodziewałem się... Boże...
Brawo, odklej mi go teraz od niej.

Ups.
Przez chwile dala się całować.
- Gilbercie, opanuj się - wyszeptała. - Poczekaj az dojedziemy do hotelu...

Wyprostował się i odchrząknął. Ile jeszcze minut tej udręki? Dajmy mu dziesięć, bo korki, niech pocierpi. Obracał w dłoni paczkę fajek, ale nie mógł zapalić wewnątrz taksówki, bo kierowca mu zabronił po tym, jak spróbował.

Przynajmniej niech pocierpi jeszcze przez tego posta.
Lena ciągle jeszcze była czerwona na twarzy, ale obserwowała go uważnie.
- To o czym jeszcze fantazjujesz?
Specjalnie to robiła!

Odetchnął głęboko.
– O tym, że wytrzymuję do hotelu.
Podejrzewam, że żartował, bo takie gry przychodziły mu z łatwością, ale sam też się tym nakręcał.

- Och, zobacz, już prawie jesteśmy.
Chyba już dojeżdżali?

Przypomniala mi sie pani McNulty, ktora jako glowny zarzut wobec pana McNulty'ego podala to, ze otworzyl prawniczce drzwi samochodu. To jakos tak dziala, ze wystarczy zjednac sobie czyjegos penisa i od razu drzwi same sie otwieraja.
Teraz tez sie otworzyly. 
Co tym razem dzialo sie w windzie, m?

Och, nie, nie tym razem. Tym razem Lena trzymała go w windzie na dystans, im dłużej się wstrzyma, tym lepiej bedzie potem, prawda?

Alez on nic nie robil, palil tylko, bo tutaj przynajmniej nikt mu nie bronil.

Ale ona tak na wszelki wypadek. Bo miała ogromna ochotę się na niego rzucić.
No, winda piknela, oznajmiając dwunaste piętro, wysiedli, Lena otworzyła pokój. Miała klucz, bo przecież wychodziła ostatnia.
Weszli i zamknęła za nimi drzwi.

Te drzwi powinny zostac zamkniete, wiesz? Ciekawosc zabila kotka.
Coz, nie jestem kotkiem.
Zgasil fajke w popielniczce i popatrzyl na nia, usmiechajac sie.

Rzuciła torebkę na stolik, rozmasowala sobie krótko szyje, odwróciła się do niego przodem i zauważyła, ze się uśmiecha.
- No co? - zapytała zwyczajnie, żeby jeszcze przedłużyć moment oczekiwania.

Och, mieli na sobie takie piekne ubrania. Nie sposob pospiesznie ich zdjac, nie ryzykujac zwichniec. Podszedl do niej powoli i precyzyjnym, lagodnym ruchem zsunal ramiaczko sukienki, calujac ja dlugo w ramie.

Ale po co się spieszyć? Maja dokładnie tyle czasu, ile potrzebują.
Lena przymknela oczy na te pieszczote i zamruczala cicho. Jej palce powoli luzowaly mu krawat.

Dotknal lancuszka na jej szyi, potem miekkimi palcami sciagnal drugie ramiaczko, by wreszcie polozyc palec w zaglebieniu nad mostkiem i bez pospiechu przesuwac w dol...

Zdazylam zapomnieć o tym łańcuszku, a musiał przecież przez cały wieczór być pięknie wtulony w jej piersi.
Zadrżała.
Rozwiązała mu całkiem węzeł krawata i odrzuciła go na stolik. Przesunęła niespiesznie opuszkami palców od skroni, przez policzki, brodę, szyje... Zaczęła rozpinac mu guziki koszuli.

Z jego ust wyrwal sie jek, ale nie przerwal sumiennej pracy swej dloni. Pociagnal krawedz sukienki w dol, co tylko jeszcze lepiej wyeksponowalo jej piersi, nie odslaniajac ich zupelnie.

- Och - szepnęła.
Zsunęła mu koszule z ramion i przez chwile bladzila palcami po jego nagiej piersi.
Cały czas obserwowała jego twarz.