Los Angeles

Przydusil ja tak, ze przez chwile nie mogla zaczerpnac oddechu i spuscil jej sie na szyje. Dygotal bardzo intensywnie, nie mogl rozchylic palcow, choc przeciez nie chcial jej krzywdzic.

Yyy, niech ja puści, bo się zaczyna biedna robić sina.

Puscil. Zabije go?

Głośno zaczerpnęła oddech. Nie mogła nic powiedzieć przez chwile, ale patrzyła na niego ze złością.
- Chciałeś mnie udusić? - zapytała chłodno.

- Nnie...
Tez zaczal szybko oddychac, caly podenerwowany i podniecony jednoczesnie, bo przeciez jej...
- Nie! Jak mozesz tak myslec?
Obruszyl sie!

Ojej. Podniosła dłon do szyi, żeby ja rozmasować, ale...
- Jestem cala w tobie.
No nie da się nie zauważyć.

Nie wiedzial, co ma zrobic, wiec sciagnal usta i oblal sie rumiemcem.

Uśmiechnęła się do niego pokrzepiajaco.
- Nie martw się.

- Nie martwie sie! Mam sie martwic? Czy zrobilem cos, czego powinienem sie wstydzic? Co ty sobie myslisz? Ze chcialem cie udusic? Boze.
Zerwal sie i pognal zapalic.

Podniosła się z łóżka, zniknęła na chwile w łazience, gdzie obmyla na szybko szyje. Kiedy wróciła do pokoju, rozejrzala się za stanikiem, zlokalizowała go na skraju łóżka i założyła.
- Nie myśle tak - powiedziała po dłuższym milczeniu. - Myśle, ze się zapomniales. Przepraszam, jeśli poczules się obrażony.
Skubana, ciągle w roli.

- Nie, nie o tym mowie! - krzyknal, wymachujac fajka. - Nie zapomnialem sie! Chcialem to zrobic! Chcialem... A ty to wszystko... zmylas...
Podszedl do niej i dotknal jej szyi.

Zamrugala szybko zupełnie zdezorientowana.
- Nie rozumiem - przyznała bezradnie.

- Nie chcesz mnie?
Znowu dotykal jej ust.

- Co? Dlaczego tak myślisz?
Ups, znów Lena.

- Och, Lena...
Rzucil sie na nia.

Ujęła jego twarz w dłonie i patrzyła mu w oczy.
- Jak możesz myśleć, ze cię nie chce? Sam przecież powiedziales "nie wyobraża sobie życia beze mnie"...
Halo, Gilbert, więcej pewności!

- Wez mnie, szybko...
Zdaje sie, ze chcial tak zupelnie bez kontroli.

Zsunęła go delikatnie na podłogę i zawisła nad nim.
- Jak mnie chcesz, Gilbercie? - zapytała go szeptem.
Och, ona ciągle w tych spodniach...

Rozpinal jej goraczkowo spodnie.
- Nie wiem, aaa... Mocno, szybko, uderz mnie, cokolwiek, bylebym czul, ze nad soba nie panujesz.

Przejechała mocno paznokciami po jego ramionach i pocalowala go mocno, wręcz brutalnie.
Oczy jej niebezpiecznie błyszczały, chyba dostanie to, czego chce.

Zsunal jej spodnie z bioder i rabnal z calej sily w tylek.

- ACH!
Az się wygiela cala do tylu, ale zaraz w odwecie przyłożyła mu prosto w twarz.

Zlapal ja za nadgarstek i ugryzl w przedramie.

- Och, wydostan mnie z tych spodni...
Złapała go za brodę i scisnela.

Poslusznie sciagnal z niej spodnie, ale po drodze wzial do ust brodawke jej piersi.