Los Angeles

Nachylila się, by ugryźć go w szyje.
- Będę cię teraz ujezdzac jak popierdolona - wymruczala i dosiadla go.

Scisnal ja za uda, ale ani jeknal, choc przeciez bolalo.

Poruszała się bardzo szybko i mocno, cycki jej podskakiwaly, kucyk laskotal w plecy, a wzrok miała nieprzytomny.
I głośno krzyczała.

Nie mogl nawet sie polozyc, bo eksplodowalby od tego tempa, ktore balansowalo na granicy bolu i rozkoszy. Ledwo trafil reka i rozpuscil jej wlosy. Gilbert tez krzyczal. Ale dlatego, ze mimo polsiedzacej pozycji bolalo teraz jak cholera. Zlapal ja za piersi i czul ich ciezki ruch.

Ona powoli traciła kontrole na tym, co robiła. Przesunęła dłonia od swojej szyi, przez pierś az do samego dołu, dotknęła na chwile jego penisa, a zaraz zaczęła się sama pieścić, patrząc Gilbertowi prosto w oczy.
- Ach, kurwa!

Ugryzl ja w warge, potem zlapal za nadgarstek i polozyl sobie jej reke na barku.
- Nie oszukuj.
Przywarl do niej podbrzuszem, jak chce sie ocierac, to prosze bardzo.

Wbiła mu paznokcie, dziko się uśmiechając i owszem, zaczęła się ocierać.

Przyciagnal ja sobie blizej i pozdrapal po ledzwiach, gryzac w szyje.

Przyspieszyła, jeczac coraz głośniej. Odchylila głowę do tylu, była już naprawdę blisko.

Zlapal ja za wlosy i zmusil, zeby na niego patrzyla. 
- Mocniej, Lena! - wydyszal jej prosto w twarz.

Naprawdę już była wypompowana, ale wykrzesala z siebie jeszcze resztki sił.
- Ach, Gilbercie, dochodzeeeeeeeeee!

Trzymal ja w talii i z calej sily pchal biodrami, dyszac i drac sie z kazdym ruchem.

Była już całkiem zgrzana, policzki miała zaczerwienione, oczy jej płonęły.
- Już nie mogę, aaach!
Włosy jej się przyklejaly do twarzy i do piersi.

On byl caly spocony; odgarnal wlosy z twarzy jedna reka, potem zlapal Lene za kark.
- MOCNIEJ!
Ja pierdziele.

Ojej!
Był taki stanowczy, ze naprawdę go posłuchała. Powinny go już bolec uszy od jej krzyków.

Bolaly. Penis tez go bolal, ale bylo to odkrywczo nowe uczucie, dlawil sie nim i cieszyl, wciaz pod nia szalejac.

Ciągnęła go za włosy, zagryzała swoją wargę tak mocno, że powinna bardziej uważać, bo się poleje krew. Odchyliła znów głowę, bo już nie mogła na niego patrzeć, wszystko było zbyt intensywne.

Z dobrego serca radze jej, zeby juz doszla. Wbil jej palce w posladki.

Jasne, że już znowu była blisko. Nawet bliżej niż myślałam...
– AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
No właśnie.

Rzuc koscia.

Po co?

The member 'Lena Mallory' has done the following action : Kostka

'Kości' : 1

Tak wlasnie myslalam.
Moje gratulacje, zlamalyscie mu penisa. Zwinal sie w agonii i wrzasnal, zeby przestala sie ruszac. Palcami wczepil sie mocno w jej ramiona, kazdy oddech przyprawial go o promieniujacy bol.
Sam sie o to prosil, ja tylko poprosilam Cie, zebys rzucila koscia.
Widzisz, nie wierze, ze Harvey Dent zostawial wszystko prostackiej przypadkowosci i bede sie upierac, ze i tak robil to, co chcial, bez wzgledu na strone monety.

Popatrzyła na niego z przerażeniem i zamarła. Naprawdę. Nie mogła się ruszyć i nie wiedziała, co się dzieje.

Oddychal mozliwie plytko i powoli, ale kiepsko mu szlo.
- Nnie wiem... Nie wiem, co sie... stalo...
Och, doskonale wiesz.
- Chyba... O ja pierdole... Zlamalas mi...
Zaczal smiac sie histerycznie i nie mogl sie uspokoic, co tylko potegowalo bol, wiec jeczal i smial sie jednoczesnie.