Los Angeles

Już myślałam, że zapyta, dlaczego.
Jęczała już głośno, jezu, wszystko na nic, jeśli jej się wymknie...
– Mmm... Głębiej... Chcę cię czuć całego...
Przepraszam, przepadła.

Cale lozko az chodzilo, zgrzypiac przerazliwie. Nie wiedzial juz, czy udaje, czy po prostu dal sie poniesc szczeniackiej, tak obcej mu namietnosci, bo skupionej na egoistycznej przyjemnosci samozaspokojenia. Wcale nie wchodzil w nia glebiej. Mlodziak nie czul takiej potrzeby, chcial slyszec i czuc, ze kobieta go chce, ale przeciez nie potrafil tego wykorzystac ku obopolnej korzysci. Podskakiwala pod nim, a on wciaz nie zwalnial.

Zupełnie niespodziewanie doszła. Podejrzewam jednak, że on miał to gdzieś.
Ona jeszcze przez chwilę pokrzyczy, ale radzę mu się sprężyć, zanim go z siebie zwali, bo chyba jego godzina dobiegała końca.
Ach, wszystko, co dobre szybko się kończy.

Nie mial, ale mial. Wyszedl z niej, odchylil ponczoche i wsunal penisa miedzy elastyczny material a jej udo. Przesunal kilka razy wzdluz jej nogi i spuscil sie, mimowolnie napinajac miesnie.

Dobre. Naprawdę dobre.
Przez trzydzieści sekund uspokajała oddech, wreszcie się odezwała.
– Twój czas się skończył. Czy spełniłam twoje oczekiwania?
Nie wierzę, że jednak wytrzymała i się nie zdradziła, że przez chwilę jednak się zapomniała.

Pokiwal glowa, odsuwajac sie od niej i siadajac na pietach, ale szybko zreflektowal sie, ze nie-on bylby zazenowany ta sytuacja, wiec spuscil oczy i przesunal sie na krawedz lozka. Udal pieknie, ze nie ma odwagi spojrzec jej w twarz, rzucal jej tylko krotkie spojrzenia, zeby jeszcze chwilke nacieszyc sie widokiem jej wspanialego ciala, ktore nigdy nie bedzie do niego nalezec.
- Mhm. A tobie... Tobie bylo dobrze?
Ze niby nie wiedzial nawet, czy miala orgazm.

Nosz kurwa.
Wstała, odpięła mokrą pończochę i zsunęła ją z nogi. Weszła do łazienki, opłukała udo pod prysznicem, zsunęła też drugą pończochę i wróciła do pokoju. Zaczęła się ubierać, włożyła majtki, wcisnęła się w sukienkę i zasunęła ją szybkim ruchem.
– Tak, było mi dobrze.
Schowała pieniądze do torebki i roztrzepała dłonią włosy.
– Powinnam już iść.
Uśmiechnęła się jeszcze do niego na odchodne i wyszła z pokoju. Biegiem dopadła windy, by jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyciągnęła papierosa i zaczęła szukać zapalniczki, ale zorientowała się, że zostawiła ją na górze. Zaklęła pod nosem.

Chcial krzyknac, zeby zaczekala, zeby jeszcze nie zostawiala go samego, czul sie okrutnie samotny, porzucony i niekochany, ale nie zdazyl, bo zanim znalazl odpowiednie slowa, juz jej nie bylo. Poszedl do lazienki, zsunal zuzyta prezerwatywe i mial tyle rozsadku, zeby wyrzucic ja do kosza na smieci, tyle zapamietal z lekcji w gimnazjum. Wytarl sie do sucha i zdazyl wciagnac slipki (ktorych zwykle nie nosi, ale dzis tak), kiedy wrocila do pokoju.

Wolnym krokiem podeszła do łóżka i usiadła na skraju.
– Czy byłam dość przekonywująca? – zapytała.
Naprawdę chciała wiedzieć, co ON o tym wszystkim myśli. On, nie chłopak, który przed chwilą pieprzył dziwkę w hotelu na godziny.

Stal tak chwila wpatrzony w nia jak w malowane prosie i intensywnie pracowal nad przestawieniem mozgu na inny sposob myslenia. Otworzyl usta, ale wciaz byl pod tak silnym wrazeniem, ze nie mogl nic powiedziec.

Jęknęła.
– Więcej tego nie zrobimy – szepnęła.
Założyła nogę na nogę i patrzyła na niego niecierpliwie.
– Och, powiedz coś, cokolwiek, muszę wiedzieć, co o tym myślisz...
Halo, Gilbert? Jest tam ktoooo?

- Dlaczego nie? Nie podobalo ci sie?
Wyciagnal do niej reke, sugerujac zeby wstala.
- Nie bylem jednym z mlodych i seksownych?
Zblizyl sie, ciagnac ja lekko w swoja strone.
- Jak bylo, Lena? Jak bylo z chlopakiem, ktory zakochal sie w tobie z miejsca?
Oblapial ja za tylek i pocalowal gleboko, wodzil palcami po calym jej ciele, sciskal, caly czas calujac bezladnie i wzdychajac coraz natarczywiej, podsuwal jej sukienke do gory i piescil uda, lizal po ustach, nie mogl wytrzymac, tak bardzo jej pozadal.
- Kocham cie, zakochalbym sie w tobie w kazdych okolicznosciach...

- Wiedziałeś, ze nie udawalam, prawda?
Och, podobało jej się. Ona po prostu...
- Ja po prostu nie chce już grać roli dziwki...
Spuscila wzrok.

- Gra to nie rzeczywistosc. Nie bylas nia. Bylas Lena. Udawalas tylko.
Zadarl jej podbrodek, zarzucil ramiona na swoje barki i caly czas calowal bardzo zmyslowo, zsunal majtki z jej bioder i dotykal ja z wyczuciem.

Mruczala mu w usta.
- Masz racje. Tylko udawalam...
Spojrzała mu prosto w oczy z ulga, ze wreszcie moze to zrobić.
- Naprawdę byś się we mnie zakochał?
Zaraz zachichotala.
- Włożyłam ci łańcuszek do marynarki, zauważyłeś to?

- Jasne, ze zauwazylem.
Objal ja mocno w talii i przegial do tylu pocalunkiem. Druga reke przesunal glebiej i naparl wnetrzem dloni, pociagajac do gory.
- Chce moja zone z powrotem, Lena. Chce kobiete, ktora krzyczy na mnie, zebym ja przelecial, bo nie moze beze mnie wytrzymac.

Wyciągnęła rękę.
- Oddawaj moje blyskotki, dostaniesz swoją żonę.
I bedzie cały pakiet, krzyki, jęki i co tylko bedzie chciał.

- Nie mam, zostaly w domu - wyznal zgodnie z prawda.

- Uch. W marynarce masz łańcuszek, założ mi go, a potem przelec mnie wreszcie, bo inaczej oszaleje.
Patrz, jaka niecierpliwa! Chyba tęskni za Gilbertem.

Prawie nie sluchal, bo zrobil krok w przod i wyladowali na lozku.

Pocałowała go w policzek, potem w kącik ust, wreszcie w usta z dziką satysfakcją.
– Zajmij się mną, Gilbercie... – poprosiła.

Podciagnal ja wyzej na lozku, rozpial zamek sukienki na czuja i zrecznie ja rozebral. Bawil sie materialem bielizny, wsuwal palce pod gumki, przesuwal, przesledzil przebieg pasa do ponczoch i cieszyl sie dotykiem jej jedrnej skory. Poprosil, zeby uniosla biodra i otarl sie o nia zachecajaco, lapiajac ja za tylek. Potem podsunal sie wyzej i calowal ja z poczatku przeciagle, potem coraz bardziej gorliwie, oddychal juz szybko.

O, jej też już było dość ciepło, ale zdołała wyciągnąć szyję i wymruczeć do niego:
– Powiedz moje imię...
Ach, po takim udawaniu jej imię w jego ustach zabrzmi tak szalenie podniecająco...

- Ooooch... Lenka...
Odsunal jej majtki na bok i wszedl w nia, trac penisem o brzeg materialu. Naprezyl sie caly i przelatywal ja sprezyscie i pieknie, calujac chciwie.
- Hej, Leno Gilbert - wyszeptal jej do ucha.
O szlag.

Jedną dłoń trzymała mu na policzku, drugą wplotła mu we włosy. Patrzyła na niego i uśmiechała się do niego jednym z tych uśmiechów, które widział tylko on. No tak ją tym rozpromienił, że nic, tylko mu medal dać.
– No heeej – zamruczała z dużym zadowoleniem, podniecona już maksymalnie.