Los Angeles

Opróżniła kieliszek na raz i spojrzała na niego.
– Już.

- Swietnie.
Odchylil sie i podniosl, zgarniajac fajki do kieszeni.

Wstała, szurając głośno krzesłem. Poprawiła kucyk.
– Prowadź.
Z każdą chwilą coraz bardziej zirytowana. Ale wiesz dlaczego? Bo myśli, że woli Rose od Leny.

Zaplacil i wyszli. Zapalil jeszcze jedna fajke, kiedy czekali na taksowke.
- Nie cieszysz sie, ze sie spotkalismy?

Uśmiechnęła się do niego słodko.
– Jasne. Co tylko powiesz.

Oooo. Robi sie ciekawie. Taksowka podrzucila ich pod drzwi hotelu, innego, ofc, w tamtym byli spaleni. Jestem pewna, ze w czasie podrozy nie zamienili ze soba ani slowa. Znow to samo: zaplacil z gory, odebral kluczyk i wsiedli do windy. Pokoj byl nieduzy, skromnie umeblowany, ale z minibarkiem.
- Napijesz sie czegos?
Rozlal malutka buteleczke bourbonu do dwoch szklanek.

Pokręciła głową.
– Gin. Nie lubię bourbona.
Zawsze starała się, jak mogła dystansować Lenę od Rose. Albo na odwrót.
Usiadła na łóżku i wyciągnęła papierosa.
– Podpal, proszę.

Podal jej bourbon i pstryknal, odpalajac fajke. Oparl sie o barek i tez zapalil.
- Ile za cala noc?
Podstepny.

Upiła łyk i odstawiła szklankę.
– Dwa tysiące. Płatne z góry.
Zaciągała się mocno, ale niespiesznie.

- Nie mam tyle.
Napil sie i lekko zadrzala mu reka.

Napiła się jeszcze łyk i wstała.
– Nie mamy w takim razie o czym rozmawiać.
Zniknęła papierosa w palcach i spojrzała na niego.
No, chyba że ma jakiś pomysł, co z tym zrobić.

- Zaczekaj.
Podszedl do niej i dotknal lancuszka na jej szyi.
- Zostan. Nie zaplace ci, bo nie mam takich pieniedzy, ale zostan. Nie pozalujesz.
Chyba nie masz juz watpliwosci, z kim rozmawia?

Jasne, że nie mam. Ona też się zorientowała.
– No dobrze.
Zadrżała, kiedy dotknął jej łańcuszka i odruchowo jej dłoń też do niego powędrowała.
– Nigdy tego nie robię – wyznała spontanicznie.

- Ja tez nie.
Przysunal sie blizej.
- Jestem zonaty.
Pokazal jej obraczke na palcu.

– Nie jesteś pierwszym żonatym facetem, który chce mnie wynająć – szepnęła.
Chciała ukryć fakt, że była przejęta.
– Zdradzisz swoją żonę z pierwszą lepszą prostytutką?
Patrzyła mu prosto w oczy.
– Chyba że jej nie kochasz...

- Dlatego ci nie zaplace. Jesli nie chcesz tu byc, nie musisz.
Reka go swierzbila, zeby ja dotknac. Uspokajal chwile oddech.
- Tylko z toba moge ja zdradzic. Nie chce innej prostytutki. Podobasz mi sie. Podobasz mi sie tak samo jak ona.
... No kurwa.

Nie wiedziała, co zrobić.
– Ale d l a c z e g o?
Już sama nie wiem czy to Rose czy Lena zadaje to pytanie.

- Bo kocham was obydwie.
Pocalowal ja.

W pierwszym odruchu się odsunęła.
– Nieeee... Nie całuj mnieee...

Objal ja mocniej i dalej calowal tak, ze musialo jej sie zrobic slabo.

Zrobiło. Nogi się pod nią zagięły.
– To dlatego chciałeś ze mną rozmawiać...
Niech rozmawia!

- Tak - szepnal, calujac ja po szyi.

– Ja...
Zamrugała zdziwiona.
– Myślałam, że tobie przeszkadza to, kim byłam...

Serio?
Az sie odsunal z wrazenia.
- Co ty mowisz...? Jestes moim najwiekszym marzeniem.
Kurwa, romantyzm mnie zabil. Nie moge nawet sklamac, ze sklamal.

– Bo ja... Bo ty sprawiłeś, że ja wszystko zmieniłam... Zabiłeś we mnie Rose... A potem znowu ją obudziłeś i nie wiedziałam, po co... Po co?