Los Angeles

Pocalowal ja, przygryzajac jej wargi, szeptal do ucha i ciagnal zebami za platek.
- Nie chcesz mocniej?
A potem odsunal sie i patrzyl na ruch jej dloni.

To ja tylko jeszcze bardziej podniecalo. Zadrżała.
- Ach, taaak... Mocniej...
I przyspieszyła. Ależ on ma widok!

Wisial tak nad nia i wyobrazal sobie, ze ja przelatuje, w efekcie krzywiac sie tylko z bolu, bo zaraz go to podniecilo.

Aha! Mówiłam, ze pozaluje!
Myśle, ze wyobraźnia Leny tez pracowała na pełnych obrotach, bo patrz:
- Mmm... Ach! Gilbercie, jeszcze, jeszcze...
Jej dłon jeszcze przyspieszyła, już jej było gorąco, już się wiła pod nim...

Nie wiem, czy wytrzyma jeszcze piec postow, bo zlapal ja za dlon i dolozyl swoje dwa palce. Nachylil sie nad nia i poruszal reka, trzymajac ja mocno za srodrecze. Ruchy byly dlugie i glebokie. Bezwiednie zaczal dyszec.

Ha, wiedziałam, ze nie wytrzyma.
Lena zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej i mimowolnie zaczęła poruszać biodrami w rytm ruchów ich dłoni.
- Aaach! Nie przestawaj! Mmm...

Nigdy nie chcial wytrzymywac. Przyspieszyl, az zrobilo jej sie slodko mdlo od ucisku.

Ach, nie wytrzymała już dłużej. Z wrażenia az przestała krzyczeć i przeżyła orgazm w milczeniu, patrząc prosto w jego twarz.

Usmiechnal sie i ja pocalowal, kiedy poczul skurcz jej miesni.
- Moglabys byc lesbijka.
Hahahah, jaaasne.

Przez chwile dyszala ciężko, wreszcie zmierzyła go wzrokiem od stop do głow.
- Nie, nie mogłabym - uśmiechnęła się.
No nie mogłaby! Chyba wyraźnie słyszał, jak jeczala jego imię, prawda?

Znowu ja calowal. A potem chyba wypadaloby skonczyc, co?

No nie wiem, ona nie miała dość.
W jednej chwili leżał na plecach, a ona wisiała nad nim. Spokojnie, nie dotykała go. Na razie.
- I co teraz? - wymruczala mu do ucha i przygryzla mu szyje.

Strzelil ja w tylek.
- Teraz grzecznie pojdziesz spac.
Przyciagnal jej biodra i dotknal ja koniuszkiem penisa. Nie wiedzial, czy bardziej boli go, ze chce ja przeleciec, czy ze ma oficjalny zakaz.

Uśmiechnęła się do niego.
- I tak wiem, ze tego chcesz.
Pocalowala go i zeszła z niego, łapiąc po drodze leżącą na łóżku książkę. Poprawiła sobie koszulke, żeby wyglądać bardziej przyzwoicie, o ile można wyglądać przyzwoicie w wyzywającej czarnej koronce. Rozłożyła się wygodnie na łóżku i zaglebila się w lekturze.

Wierzysz, ze naprawde zmarnowalam 3000 posta, zeby kazac jej isc spac?
W sumie wiesz co? Zmarnowalam. Lezal zupelnie bezradny, wreszcie sam dotknal sie na probe, bo nie mogl uwierzyc, ze bedzie musial lezec kolo niej przez cala noc i... no... tylko lezec. Zasnal prawie natychmiast.

Nie zmarnowalas, nie martw się. Specjalnie to zrobiłam.
Czytała jeszcze przez jakieś pol godziny, wreszcie odlozyla książkę i spojrzała na śpiącego Gilberta. Nadal nie miała dośc, dlatego pocalowala go delikatnie w policzek, a potem polizala go w ucho.
- Och, nie spij...
Podrapala go po ramieniu i przygryzla mu płatek ucha. Jeśli się nie obudzi, bedzie jej bardzo smutno.

Obudzil sie z walacym sercem, ale przysnal na tyle mocno, ze przez moment nie wiedzial ani co go obudzilo, ani gdzie sie znajduje.

Uśmiechnęła się do niego.
- To tylko twoja lamiaca penisy żona - zasmiala się.
Bawiła się jego włosami, leżąc na brzuchu.
- Ciągle mam na ciebie ochotę - zamruczala.

- Mmm? - odparl elokwentnie.

Jedna dłonia bawiła się ciągle jego włosami, drugą głaskała go po policzku.
Ciężko go wybudzic.
- Gilbercie, pragnę cię. T e r a z.
Jaka napalona!

- I co ja mam z tym zrobic? Wciaz mnie boli.
Ale fakt, byla przeurocza, kiedy tak mu jeczala.

Tak uroczo posmutniala, ze musi zrobić coś, żeby poprawić jej humor.

Przetoczyl sie na nia, nadal zaspany. Pocalowal ja leniwie i odgarnal wlosy jedna reka; przetarl powieki. Pocalowal ja jeszcze raz.

O rany, rozplywam się! A już wylalam z siebie dzienna dawkę romantyzmu.
Leniwie oddawała pocałunki.
- Nie gniewasz się, ze cię obudziłam? - zapytała uroczo.
No naprawdę nie wiem, jak on mógłby się gniewać. Miała jak najlepsze intencje.
Tracala go noskiem po policzku.

- Obudzilas mnie tylko po to, zeby sie bzykac?
Co za kobieta.