Los Angeles

Polusmieeech.
- Jak to do czego? Do seksu.

– Och, przecież wiesz, że wcale nie musisz mnie prowokować...
Ale miło, kiedy to robi.
Popchnęła go delikatnie, ale stanowczo na materac.
– Myślisz, że jestem wystarczająco sprowokowana? – wyszeptała, nachylając się do jego ucha.

- Nie. Chce wiecej.
Jaki stanowczy!

Odsunęła się nieznacznie.
– W takim razie musisz się lepiej postarać.
Och, przecież wiemy, że potrafi...

Popatrzyl zatrwazajaco przytomnie, unoszac sie na lokciach.
- Albo mnie pieprzysz, albo wychodzimy.
Och, chcial tak sucho!

Podniosła się, usiadła obok i rozejrzała się za sukienką.
Pech chciał, że w międzyczasie poprawiła pończochę i zauważyła zasinienia na udach. Jednak siniaczy się tak, jak my.
– Co to kurwa jest?
Ups.

- Musialem... Przepraszam...
Siedzial jak wryty.

– Zobacz, jak ja teraz wyglądam! Jak ja stąd w ogóle wyjdę?! Wyglądam, jakby mnie ktoś pobił!
Dygotała ze złości.

Przejechal reka po twarzy.
- Nie wiedzialem...

Spojrzała na niego.
– C z e g o nie wiedziałeś? Nie mam już ze sobą żadnego eliksiru na takie coś, będziesz na to patrzył, dopóki samo nie zejdzie!

- No przykro mi, ze wpisuje sie w twoje fantazje, ale mam za duzo sily.
Nie na to liczyl.

Wzięła jeden głęboki oddech, potem drugi i trzeci.
A potem olała sukienkę, olała sińce i całą tę złość. Rzuciła się na niego.
No to ją sprowokował.

O Boze. Przedstawiam Ci najlepszy seks w jego zyciu. Nie przewalal jej na plecy, nie krepowal ruchow. Odpowiadal na pocalunki, sapal goraczkowo i oblapial ja cala, jakby widzial ja pierwszy raz po dlugiej rozlace.

Najpierw zasypała go pocałunkami i aż się od tego zgrzała.
– Ale nie rób tego więcej... Proszę...
Teraz eksplorowała palcami jego pierś, nie przerywając pocałunków i wzdychając cicho.

Zlapal ja za wlosy i przesunal rece na plecy, wbijal paznokcie i przygryzal platek jej ucha.

– Rozbierzesz mnie w końcu czy nie?
Patrz, jak się domaga!

Rozpial jej stanik i rzucil niewiadomo gdzie. Wsunal jej palce za krawedz majtek.

– Oooch, tak...
Polizała go od brzucha po szyję.
– Mogę zostać w pończochach?

- Mozesz - wysapal, zsuwajac jej majtki i dotykajac precyzyjnie, ale jak na zlosc nie tam, gdzie pewnie chciala.

– Och, dotknij mojej cipki...
Ona potrafi poprosić o to, czego chce. Poza tym sam chciał, żeby mu mówiła, co ma robić.

Dotknal i potarl.
- Tak dobrze?
Moze ma jakies zastrzezenia?

Zastrzeżenia? A w życiu.
– Mmm... Jeszczeee... – mruczała mu do ucha i sięgnęła dłonią do jego penisa.

Wlozyl w nia palce i zasmial sie ekstatycznie.

Zaczęła poruszać dłonią w dość szybkim tempie.
– Mmm... Gilbercie... tak!
Dawno nie używała jego imienia, prawda?

Cofnal reke i dotknal jej policzka.
- Pokaz mi, jak bardzo mnie chcesz.
Zafiksowal sie.