Los Angeles

Mam nadzieje, ze się nie utopia tacy pijani.
- Szkoda by mi było tej sukienki. Chyba ja lubisz, prawda?
Jakie głupie pytanie.
Przewróciła go na plecy i usiadła na nim. Niech sobie teraz do woli obmacuje jej cycki.

Podciagnal wysoko jej sukienke i obmacywal co innego. Zamrowily go przedramiona, wiec polozyl je nad glowa i smial sie jak glupi, geez, znowu sie schlal.
- Lubie ciebie w niej.
Czerwony po prostu dziala, naukowo udowodnione.

Nachylila się nad jego twarzą.
- Odnoszę wrażenie, ze lubisz mnie w każdej.
Pocalowala go przelotnie.
- Albo w ogole bez niczego.

- Bo ja w ogole cie lubie - szepnal i otarl sie o nia biodrami, ale rece wciaz mial nad glowa.

Zamruczala, nie odsunęła się ani na milimetr.
- Och, tylko lubisz?
No patrz, jak wyłudza!

Ujal jej twarz miedzy dlonie.
- Ufam ci i cie lubie.
Nic nie wyludzi. Zwalil ja z siebie i siegnal po butelke.

Przetoczyła się kawałek po piasku i buchnęła śmiechem. Zaraz jednak wstała i wlazła do oceanu po kolana.
- Jaka cudowna woda!
Przez cały dzień pewnie się nagrzala.
I nie musi przecież tego wyłudzać, już to wie.

Zakopal flaszke w piasku, zeby sie nie przewrocila i wstal chwiejnie. Niemrawo rozpinal koszule, ale nie za bardzo trafial palcami do guzikow.

Podbiegła do niego rozpryskujac wodę.
- Słabo ci idzie, pomogę ci.
I zaczęła go rozbierać.

Jakims cudem udalo mu sie rozpiac jej sukienke. Zdjal ja przez glowe, mam nadzieje, ze byla cierpliwa, bo na moment zaklinowala sie w srodku. Jak juz ja wydobyl z materialu, przechylil sie w jej strone (nieintencjonalnie) i ja pocalowal (intencjonalnie).

Była cierpliwa, a jakże. Taka cierpliwa, ze nie miał już koszuli i zaraz straci spodnie.
Nie wiem, jakim cudem nie wpadli do wody, kiedy tak ja pocałował.

Udalo mu sie wyprostowac i zdjac buty, a przy okazji i spodnie. Stopy przyjemnie zapadaly sie w piasek, niestety stracil przez to rownowage i zlapal sie Leny.

No tym razem już nie utrzymała równowagi i z piskiem i pluskiem oboje wpadli do wody. A zaraz potem Lena dostała ataku śmiechu.

Brawo, on by predzej zabulgotal niz sie zasmial, bo jak runac do wody, to runac. Wyskoczyl do gory jak oparzony, lapiac sie Leny, co wcale nie pomoglo w byciu dalej od wody, ale skutecznie go uspokoilo, bo czul na klacie jej twarde piersi. Woda splywala mu po twarzy i nic nie widzial, ale i tak sie smial. Zapomnialam, jak dobrze gra sie pijana postacia, o ile pamieta sie, ze jest pijana.

No właśnie, a my zawsze zapominamy!
Lena uprzejmie odgarnela mu z twarzy mokre włosy i nadmiar wody. Ciągle się śmiała.
- Masz fatalna równowagę.
Dobrze, ze byli przy samym brzegu.
Wstała i wyciągnęła do niego rękę.
- Chodź, zobaczymy czy trochę dalej od brzegu tez bedzie tak fajnie.
Zamrugala zalotnie oczami. Widzę, ze alkohol aktywuje w niej tryb flirciary.

Wciagnal ja z powrotem do wody, a potem coraz dalej i dalej od brzegu, az plynal.
- Sama masz fatalna rownowage.
Och, odszczekujeeeemy?

Starała się płynąc, ale na takiej głębi już się zaczynała niepokoić.
- Nie czuje dna. Boje się, ze się utopie.

Podplynal do niej.
- Ktos tu slabo plywa?
On po pijaku swietnie plywa. A raczej nie czuje, ze fatalnie plywa.

- Pływam słabo, kiedy nie czuje dna. Chyba nie chcesz mnie utopić?
Machala nogami jak głupia, dobrze, ze się nie lapala za szyje Gilberta, bo się utopiliby jak nic.

- To znaczy, ze w ogole slabo plywasz.
Przeplynal obok w strone brzegu, ocierajac sie o nia praktycznie kazda czescia ciala. Zobacz, z Charlie nie byl taki odpowiedzialny! Chyba chcial dozyc tej godziny z call girl.

Pewnie, ze chciał. Sam to wymyślił, nie?
- Wole słabo pływac w plytszej wodzie, niż się utopić w głębokiej.
Uśmiechnęła się do niego czarująco i popłynęła za nim.
- Ale zobacz, jak fajnie! Nawet księżyc wychodzi!
Zza chmur ofc.

Wepchnal ja pod wode za to fajnie.

Wynurzyla się i oplula go woda.
- Głupek.

Przyciagnal ja za wlosy i pocalowal.

Och, bardzo się zaangażowała w ten pocałunek. Cala do niego przylgnęła i oplotła go nogami, więc teraz musi trzymać równowagę za nich oboje.