Yedyna taka australyjska szkola magyi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Jethro Marvin Bo Dorsch

Go down 
AutorWiadomość
Jethro Dorsch

Jethro Dorsch


Liczba postów : 424
Join date : 28/04/2014

Jethro Marvin Bo Dorsch Empty
PisanieTemat: Jethro Marvin Bo Dorsch   Jethro Marvin Bo Dorsch EmptyPon 28 Kwi 2014 - 23:46

CZĘŚĆ OPISOWA

Jethro był wspaniały od pierwszego oddechu.
Był to zarazem jedyny oddech, jaki wziął, bo zaraz potem przestał oddychać, siejąc panikę na oddziale porodowym szpitala akademickiego w Sidney (akademickim, bo szpitale akademickie są dobre i tanie, a Jethro senior lubił tanie i dobre; albo dobre i tanie, wiecie, jedni uważają, że szklanka jest w połowie pusta, a drudzy to drugie).
Ja podejrzewam, że Jethro zwyczajnie się nie podobało, ale ja sobie mogę podejrzewać, co chcę, i tak nie będę mieć racji.
Jethro był chorym człowiekiem.
Jego choroba zaczęła się jeszcze zanim się urodził, a dokładniej wtedy, kiedy jakiś dowcipniś dał mu na drugie Marvin Bo (mówiłam, że będzie Bo, no to jest! jestem człowiekiem dotrzymującym słowa; chyba że chodzi o ocenianie Maski, wtedy kłamię jak typowy amerykański nastolatek). Można do niego mówić BJ, chociaż to takie amerykańskie, że aż nie wypada, no ale gdyby ktoś chciał, to się nie obrazimy. Jeszcze śmieszniejsze było Jethro nazwisko, ale nie zamierzam go komentować, bo i tak już miałam wystarczający ubaw przy jego wymyślaniu, no nie mogę w dalszym ciągu! Kogo obchodzą przodkowie j dziadkowie, skoro byli martwi, od kiedy tylko mały Jethro pamiętał. Ktoś go trzymał parę razy na kolanach, dał rower i na tym się skończyło dziadkowanie. Potem tylko śmierć i kaplica.  
Nie chcę was zanudzać wadami, z którymi się urodził, wadami, które dało się usunąć i wadami, które zostały na całe życie.
W efekcie Jethro był trzymany w kupie tak dużą porcją magii, że mógłby z powodzeniem  maskować się wśród fluorescencyjnych japońskich kociąt.
Dobra trauma to dobry początek, Ecia zawsze to powtarza.
Jego matka była pielęgniarką, która lubiła puszczać się z lekarzami, a potem w ogóle z każdym chętnym, a ojciec miał warsztat samochodowy, bo marzeniem każdego chłopca jest dorastać w garażu, ba, sama dorastałam z dziadkiem technikiem, więc wiem. Czysta frajda.
Jeth był bardzo dobry w budowaniu rzeczy z niczego – coś, czego nigdy nie zrozumiem, ale niektórym przychodzi zupełnie naturalnie. Łatwo domyślić się, że jak tylko dowiedział się, czym jest silnik, zainteresował się szybkością, jaką może mu dać. Magia nie przeszkadzała, bo nie było w tym nic elektrycznego, wręcz przeciwnie – magia była dodatkową ręką. Ojciec na początku się dziwił, ale potem przywykł, chociaż nigdy nie dowiedział się, czym właściwie jest ten drewniany patyk, który syn nosił ze sobą w spodniach. Koncepty magiczne były mu, rzecz jasna, obce, bo był mugolakiem tak samo jak i jego żona. A taki zdolny dzieciak im się trafił!
W szkole dokuczały mu dzieciaki, po szkole dokuczały mu dresy, a wieczorem więcej dresów. Tanie i dobre oznaczało nie najwyższą pensję Jethro Sr. i mieszkanie w małym domku na przedmieściach.
Bliskość oceanu była miła, pod warunkiem, że ktoś akurat nie próbował cię w nim utopić.
Świat Jethro był od zawsze bardziej dojrzały niż niedojrzały, bardziej brutalny niż łagodny i bardziej szalony niż normalny. Dlatego Jethro szybko nauczył się, jak być szybkim.
Jethro nie musiał niczego udawać jak Gilbert, przed niczym uciekać jak Cas, ani też nikogo mordować, żeby czuć się usatysfakcjonowanym jak Boo. Po prostu zostawiał wszystkich w tyle.
Jethro był prawdziwy, a w swej prawdziwości kompletnie, totalnie, całkowicie i do szpiku kości, i jeszcze bardziej dogłębnie normalny.
Tak, napisałam „normalny”.
Był tym miłym, pogodnym facetem, z którym każdy lubi pogadać na przerwie, który żartuje, potrafi pośmiać się z samego siebie i podwiezie cię do domu.
Czasem dał komuś po mordzie, kiedy nie był w mniejszości. Kopnął w brzuch, zasolił pięścią w szczękę. Jeden cios w tą czy drugą nie miał znaczenia, bo przecież nikt nie miał za złe.
Jethro był pogodą ducha.
Decyzja o szkole wyższej była szokiem dla wszystkich. Takim szokiem, że aż odezwał się zamożny wujek z ju es ej i wysłał Jethowi trochę kaski (wybaczcie, mój styl umarł śmiercią naturalną tuż po północy, poza tym nigdy nie odpuszczajcie okazji ponabijania się z kolebki żarłocznego kapitalizmu, n i g d y; ten kapitalizm was jeszcze zje, zobaczycie). Brakuje mi trochę magicznego ekwiwalentu politologii albo stosunków międzynarodowych, bo to byłby żywioł Jetha, ale nie narzekajmy, tylko napiszmy, że produkcja przemysłowa była tym, w czym się realizował. Do tego miał taką seksowną prowadzącą! Ekhm, no dobrze, to już mamy załatwione, jedźmy dalej.
Jethro jest obecnie na czwartym roku, a zatem ma lat… eee… dwadzieścia trzy, bo za pierwszym razem się nie dostał, proszę was, on by się dostał! Facet nie umiał procentów liczyć, a teraz liczył te wszystkie… liczby, które konstruktorzy liczą! Nie był tak głupi, jak mi się wydawało na początku. A może po prostu trzymali go tu jeszcze, bo naprawdę nieźle radzić sobie w terenie i robił wszystkie te nudne pomiary, których nikomu nigdy nie chce się robić. Narzekał przy tym niemiłosiernie, ale jak trzeba było, to robił, taki z niego honorowy facet. Ktoś ponoć obiecał mu posadę na uczelni, ale Ruby nic o tym jeszcze nie wie, ciii!
Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby był moim bohaterem, bo ja go prędzej czy później rozłożę na kawałki, po dobroci czy nie. Będzie nogą, ręką, głową i tułowiem Jethro. Szczątkami czegoś unikatowego i pięknego. Prawdopodobnie wzięłabym się za to już teraz, gdyby nie prosty fakt, że Jethro się tego spodziewa.
Może nawet tego chce.
Ale nawet jak chce, to nie powie.
Jethro uratowałam od zniszczenia tym, że nie jest tak mądry jak Gilbert, dynamiczny jak Boo i skomplikowany jak Cas. Jethro jest dla czystej perwersji bycia. Trochę jak Jesse zanim rozpaćkał się w deprawacji. Gdyby go zdeprawować, pewnie podobnie by się ta historia skończyła, ale na szczęście nikt nie gra Waltem, jesteśmy bezpieczni!
Jethro był tak moralnie ambiwalentnym dzieciakiem, że nie przeszkadzało mu dorabianie sobie na lewo przy nielegalnym połowie tuńczyków, dostarczanie podejrzanych pakunków w różne części miasta i wynajmowanie desek surfingowych typom, które wskutek działania pewnych zaklęć kończyły zwykle z głową po złej stronie tafli wody i to zdecydowanie zbyt długo niż przyzwoicie wypada.
Aha, byłabym zapomniała – Jethro kochał wodę i woda kochała Jethro. Lubił bieganie bez sensu po plaży, surfing, deskorolki i wszystkie inne metody zdobywania nowych siniaków (których ja nie popieram, bo mnie się siniaki robią od szwów w ubraniach). Część z tych zainteresowań została mu do dziś, choć teraz chętniej uganiał się za panienkami niż za rekinami, ale przez większość czasu i tak był pewnie rozpaczliwie samotny (bo muszę dać Eci jakąś drobnostkę, żeby wiedziała, że o niej pamiętam; a wewnętrzna melancholia to coś, co każdy powinien dostać w pakiecie startowym, żeby się zbytnio nie rozpędził z tym byciem szczęśliwym, fuj, to takie bezwstydne się cieszyć, kiedy na świecie tyle cierpienia).
Jethro jest też kompletnie nieliteracki i mogę mu dać 100% gwarancję, że nigdy nie spróbuję przerobić jego historii na ffka. I nie bez powodu jest przerażająco normalny – zapragnęłam wrócić do tego, co było dobre i co się sprawdzało: do najprostszego. Potem dopiero pojawiły się ffki i wszystkie te Wielkie Problemy, jak to nazywa Lysia. Powiem Wam, że po tylu latach mam dość Wielkich Problemów na papierze, bo moje życie obfituje w takie. Teraz chcę statycznego tu, a dynamicznego tam. Ludzie dorastają, potrzeby się zmieniają, bywa.



INNE

Wygląd: Pierwsze co przyciąga uwagę, to brew. Jeth unosi jedną brew, opuszcza drugą, przez co sprawia nieustannie wrażenie oceniania innych.
Może tak właśnie jest. Z drugiej strony, to przecież miły gość jest. Ma łagodną linię szczęki podkreśloną kilkudniowym zarostem (górą leniiiiistwooooo; i MĘSKOŚĆ, nie zapominajmy o MĘSKOŚCI BRODY, RAAAWRRR!), łagodne oczy i w ogóle gdyby nie wysportowana, lecz wciąż bardzo szczupła sylwetka, można by go wziąć za jakiegoś mięczaka.
Którym trochę jest, ale miejmy nadzieję, że mu minie, bo nie jest takim znowu nerdem, żeby mięczaczyć całe życie.
Ma niezbyt duże dłonie, ale rekompensuje to boskie niedopatrzenie swoim wyolbrzymionym (czytaj: męskim) ego. Włosy ścina krótko, żeby nie przeszkadzały. Ubiera się... kolorowo. Czarny z czarnym to jego ulubione połączenie kolorystyczne. Czarny z czarnym i z czarną skórą ubiera wszędzie: na pogrzeb babci i pustynny wyścig.
Nie ma zbyt wielu rzeczy, bo, cóż, nie ma też kaski. Nie zazdrości nikomu niczego, bo ma wszystkich w głębokim... poważaniu.
Nie jest konfliktowy, ale ta brew, rozumiecie. Mylne wrażenie.

Zainteresowania: bbq, piwo, konformizm i maszyny.
Przedmioty: "Magia Koła", "Zaawansowana Fizyka Kwantowa w Modyfikacji Botticellego Na Użytek Magiczny", "Australijski – obligatoryjny kurs języka obcego" (grupa specjalna dla rodzimych mieszkańców; tematyka tegorocznych spotkań: "Jak mówić do obcokrajowców, żeby nas rozumieli"), "2+2 czyli co wydaje się twojemu prowadzącemu, że liczysz, a co liczysz naprawdę", "Więcej Liczenia", "Jeszcze Trochę Liczenia, Bo Liczenie Jeszcze Nikomu Nie Zaszkodziło (Tak Bardzo)", "Mam Dość Studiów" – Jak walczyć z letnią zimową depresją, "Musimy Wyrobić Liczbę Godzin" – fakultet obowiązkowy dla (przymuszonych) chętnych, "Pij z Głową" – fakultet nieobowiązkowy (brak miejsc), "Obijanie się na budowie – kurs zaawansowany", "Pomiatanie innymi – kurs doszkalający dla inżynierów", "Jak mówić do architektów, żeby robili to, czego chcemy", "Unikanie odpowiedzialności w miejscu pracy: rób to dobrze!", "Mugole: humanizm i protokooperacja we współczesnym świecie – cz. 7/10", Niemagiczne tworzywa, Nawierzchnie bitumiczne, Inne nawierzchnie, "Robotyka nocą – intuicyjny kurs mechaniki".
Zwierzaki: miś koala o wdzięcznym imieniu Bazyl. Bazyl śpi 24/24h i odgryza nosy natrętom. Jest też nieprzekupny.
Powrót do góry Go down
 
Jethro Marvin Bo Dorsch
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yedyna taka australyjska szkola magyi :: Przewodnik :: Ted, przynieś tuckera na barbie-
Skocz do: