Yedyna taka australyjska szkola magyi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ritchie Callahan

Go down 
AutorWiadomość
Richard Callahan

Richard Callahan


Liczba postów : 278
Join date : 02/03/2014

Ritchie Callahan Empty
PisanieTemat: Ritchie Callahan   Ritchie Callahan EmptyNie 2 Mar 2014 - 16:02

Richard Callahan

Wiek: dwadzieścia dziewięć lat

Miejsce urodzenia: Nowy Jork

Czystość krwi: różnie mówią

Zawód: nauczyciel, aha, n a u c z y c i e l

Historia:
Daniel urodził się w Nowym Jorku, we wspaniałym Nowym Jorku, mieście nieograniczonych perspektyw, mieście z amerykańskiego (i nie tylko) snu, w samym sercu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, w samym sercu dobrobytu. Czujecie to? Wieżowce, nocne kluby, drogie sklepy, giełda, kasa kasa kasa płynąca ze wszystkich stron! Czujecie? To teraz pomyślcie, czym to szczęście, ta pieprzona beztroska bogaczy jest okupiona, pomyślcie o tym, jak podłe są podłe dzielnice tej bajkowej krainy i kiedy już to sobie wyobrazicie, pomyślcie, że czarodziejska część miasta też ma taką okropną dzielnicę, takie magiczne slumsy dla charłaków i szlam, którzy przyjechali tu z wielkimi nadziejami, a skończyli jak zwykle.
Nie, żeby rodzina Ritchie’ego była patologiczna, bo nie była, była tylko biedna, ale też wcale nie najbiedniejsza. Starszą siostrę Richarda, słodką Suzie, rodzice zdołali nawet posłać na studia, zanim umarli, by słodka Suzie mogła spełnić marzenia czterech pokoleń Callahanów, a Suzie spełniła je z nawiązką – na jakimś zadupiu spotkała zagubionego milionera i żyje sobie z nim tak szczęśliwie, że Ritchie’emu robi się niedobrze na samą myśl. A kiedy myśli o tym, dlaczego nie może żyć szczęśliwe razem z nią, naprawdę już rzyga, bo mógł, oczywiście, że mógł, Suzie wyciągnęła do niego rękę, zawsze wyciągała do niego rękę!, ale kurwa nie, szanowny pan uniósł się dumą i odepchnął siostrę z taką siłą, że ten nieszczęsny milioner prędzej by go zabił, niż pozwolił zbliżyć się ponownie do Susan.
Ale do brzegu. Richard wychowywał się w jednym z najpodlejszych miejsc Stanów i to wychowywał się zupełnie sam, czasem z pomocą kochanej Suzie, bo rodzice zwykle pracowali, pracowali albo dla odmiany – pracowali, by zarobić na czynsz, jedzenie i odłożyć tych kilka marnych groszy na przyszłość. W tym samodzielnym wychowaniu bardzo pomagała mu ulica (zwłaszcza nowojorski odpowiednik Nokturnu) i jego jedyny, ale za to na całe życie, na dobre i złe, na kurwa zawsze, przyjaciel. Ach, wszystko robili razem! Razem kradli pierwsze jabłka, razem wybijali pierwsze okna, razem wyciągali pierwsze portfele z cudzych kieszeni, razem chodzili do szkoły i razem z niej wylecieli, razem uciekali do świata mugoli i razem uczyli się wykorzystywać swoją przewagę nad nimi. Po kilku miesiącach umieli ich już sprawnie okradać, śledzić i zdobywać różne ciekawe informacje, które można było sprzedać. Niestety, nie oni pierwsi wpadli na pomysł oszukiwania mugoli, szybko znaleźli więc wrogów, ale także pomniejszych wspólników.
Żyli tak sobie z dnia na dzień, w rytmie alkohol-laski-hazard-interesik, aż tu pewnego dnia coś się posypało i musieli uciekać.
Jak to się stało, że Ritchie tu trafił? Spytajcie Ruby. Czy jego najlepszy przyjaciel jest gdzieś w pobliżu, czy jednak musieli się rozdzielić, aby ratować tyłki? Spytajcie Kaję.

Wygląd:
Danny, mimo swoich dwudziestu dziewięciu lat, wciąż wygląda jak nastolatek. Jest niezbyt wysoki, chudy i ma okrągłą twarz dziecka. Krótkich blond włosów nigdy nie czesze, ubrań nigdy nie prasuje. Nosi rzeczy wygodne, ale zwykle zachowuje jakiś tam styl – dżinsy nosi niezbyt szerokie, bluzy niezbyt sprane, koszulki niezbyt dziurawe, a czasem założy nawet kraciastą koszulę i ramoneskę, ach, gdyby jeszcze tylko charczał jak stary pijak i grał na gitarze – miałby takie powodzenie, jak porządny profesor polonistyki. Zwykle wygląda jednak tak, że nikt nigdy nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby oczywiście nie ta jego przesadna pewność siebie i paskudny ironiczny uśmiech, który niemal bez przerwy zdobi jego twarz.

Charakter:
Niezgłębiony. Czy raczej – niezbyt głęboki.
Ritchie Callahan wersja 3.0 to ten sam parszywy sukinsyn, którym był zawsze, ten dzieciak, który pragnął zostać prawdziwym gangsterem, ten gangster, który desperacko próbuje przywrócić ład w swoim życiu, a przy tym wszystkim niezły psychol.

Inne: jest telekinetykiem.

Przedmioty: uczy o mugolach i eliksirach.
Powrót do góry Go down
 
Ritchie Callahan
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yedyna taka australyjska szkola magyi :: Przewodnik :: Ted, przynieś tuckera na barbie-
Skocz do: