Yedyna taka australyjska szkola magyi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gilbert(a)

Go down 
AutorWiadomość
Gilberta

Gilberta


Liczba postów : 169
Join date : 16/02/2014

Gilbert(a)  Empty
PisanieTemat: Gilbert(a)    Gilbert(a)  EmptyPon 17 Lut 2014 - 0:26

Gilbert znalazł się był w Australii z tej prostej przyczyny, że tu go jeszcze nie było. Sami rozumiecie, przed kotem nie da się niczego schować. A już na pewno nie rpga, w którym króluje logika à la Świat Dysku i każdy Rincewind jest mile widziany, a Gilbert ma w sobie trochę Rincewinda, może nie tę część, która ucieka, gdzie pieprz rośnie, za każdym razem, kiedy ktoś głośniej kichnie, ale na pewno tę, która pozwala mu brać tyle prochów i nie wykitować, bo, jak wiemy, piasek w klepsydrze odmierzającej życie Rincewinda przesypuje się w takim kierunku, żeby zagwarantować możliwe najdłuższe przeżycie.
A więc znów wracamy do kwestii woli.
Wskutek szczęśliwego dla niektórych i nieszczęśliwego dla samego poszkodowanego wypadku, Gilbert przedstawi się Wam teraz jako Gilberta.
No dalej, śmiało.
Nazwisko kradniemy Meursaultowi albo nazwie francuskiego wina – jak kto woli, mnie odpowiadają obydwie opcje, chociaż wolałabym Carignan zwane w moich kręgach również Cardiganem (14,99zł w Biedrze). Lat 18 i ¾, półkrwi (jak zwykle) i pochodzenia domniemanie australijskiego, co oczywiście jest wierutnym kłamstwem, bo Gilbert jest 100% Angolem i cudnie świergocze. Potrafi też kłamać nie mówiąc prawdy, a więc bardzo możliwe, że uwierzycie w tę całą jego bajeczkę, która zaczyna się pewnie w betonowej zabudowie szeregowej którejś z australijskich metropolii, następnie poprzez ruch na świeżym powietrzu prowadzi do surferów i pakerów metr sześćdziesiąt, seksu bez zabezpieczeń, niezbyt czystych narkotyków i w efekcie kiepskich haj skuli, a kończy się tu – w Magicznej Szkole Pana Hobbsa. Odradzam spożywanie w jego towarzystwie alkoholi wysokoprocentowych, bo to jak woda przecież, spytajcie Ecię. Gdybyście targnęli się jednak na ten szaleńczy pomysł, miejcie na uwadze, że Gilbert zbudowany jest z uśmiechów, spojrzeń, tumaniących gestów i kociąt. Napisałabym, że w wersji żeńskiej jest bardziej płaczliwy, narwany, tajemniczy i kokieteryjny, ale chyba bardziej się już nie da. Na pierwszy rzut oka wcale nie jest taki ładny, ale ma to coś, co sprawia, że oczu nie możesz oderwać, ani mózgu, i zaraz okaże się, że rozmawiasz na tematy, których wcale nie chciałeś poruszać, ale jakoś tak wyszło. Może to wina tego, co tak naprawdę znajduje się w twoim kieliszku. Nie mówcie, że nie ostrzegałam.
Gilberta łazi tam, gdzie jej nie chcą, dotyka tego, czego nie wolno dotykać i jest konsultantem stanowym do spraw mugoli, w związku z czym nieoficjalnie (wszak jest niepełnoletnia) prowadzi zajęcia z produkcji przemysłowej, na które, o dziwo, przychodzą głównie osobnicy płci niepięknej, doprawdy, nie rozumiem dlaczego, mogłabym czasem udawać bardziej przekonująco. Choć nie rozpoczęła jeszcze dziewiętnastego roku życia, dysponuje podpartą doświadczeniem wiedzą o malarstwie, muzyce, filozofii, literaturze, filmie i pop kulturze, stąd zajęcia są naprawdę zajmujące, choć niekoniecznie na temat. Egzaminy też są nie na temat, bo nikt nie wie, czym u licha jest przemysł. Najwyraźniej nie jest niezbędny, skoro można sobie radzić bez niego.
Do tej pory głównym zainteresowaniem Gilberta były kobiety, ale sytuacja obecna wymaga, aby się przekwalifikował. Lubi tańczyć, w szczególności na stołach i męskich klatach. Ma naturę skandalisty, ale tylko po spożyciu substancji psychoaktywnych, co w tym szczególnym wypadku oznacza „cały czas”. Za kilka lat oświadczy się pani dyrektor i będą żyć długo i szczęśliwie (no dobra, jedno z tych dwóch, ale na pewno miłość zwycięży), ale jeszcze nie teraz. Teraz to raczej bromance, bo i Ruby, i Gilberta wolałyby starego dobrego Gilberta, kto by nie wolał, ekhm, w każdym razie wszyscy podejmujemy kumulatywny wysiłek odczarowania tego weterana rpgów, co? Prrrrrrrrrrrroszę.
Powrót do góry Go down
 
Gilbert(a)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yedyna taka australyjska szkola magyi :: Przewodnik :: Ted, przynieś tuckera na barbie-
Skocz do: